Witaj na stronie Polsce Wierni.

Jesteś u Adamasa

Zabić Prezydenta

Dwóch Prezydentów RP zakończyło swoje urzędowanie przed upływem kadencji w sposób tragiczny: śp. Gabriel Narutowicz i śp. Lech Kaczyński. O ile w pierwszym wypadku znamy sprawcę - niestabilnego emocjonalnie artystę, to w drugim trudno wyrokować, co się stało, bo podobnie jak w przypadku śmierci innego lidera Polski, śp. generała Sikorskiego, nadal nie znamy wszystkich dowodów i dokumentów – są one w posiadaniu obcych rządów.

Natomiast przyczyny i okoliczności zabójstwa Prezydenta Narutowicza są jasne. Głowa Państwa stała się obiektem – jak byśmy dziś powiedzieli – hejtu, głównie ze strony środowisk nacjonalistycznych. Ziarno to padło na podatny grunt i zaowocowało udanym zamachem Eligiusza Niewiadomskiego. Prezydent Narutowicz doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia. W swoich memuarach opisywał różne, nieraz niebezpieczne sytuacje, niemniej zwyczaje były wtedy takie, że Głowa Państwa ochrony nie miała. W społecznej świadomości atak na najważniejszą osobę w państwie był nie do pomyślenia – byłby to zamach na cały majestat świeżo odrodzonej Rzeczypospolitej.

Dzisiaj sytuacja w Polsce, mówiąc eufemistycznie, wygląda nieco inaczej. Spirala hejtu nakręcana przez jedną ze stron sporu politycznego w Polsce – przez tych we własnym mniemaniu elitarnych, wykształconych i światłych Europejczyków – od mniej więcej 2005 roku i po przegranych przez Platformę Obywatelską wyborach parlamentarnych stała się przyczyną wychowania całego pokolenia ludzi pełnych nienawiści do politycznych oponentów. Śmiem twierdzić, że nawet okupacyjne władze komunistyczne nie wywoływały tak negatywnych reakcji społecznych. Ot, wykorzystano w najwspanialszy sposób działanie propagandy. To, że coś jest dogłębnie ohydne, nie oznacza bowiem, że nie może być przeprowadzone profesjonalnie. Tu palce maczali najlepsi macherzy od kłamstw rodem z PRL. Przy użyciu wszelkich dostępnych mediów – w pewnym momencie był to nawet monopol medialny – urabiano społeczeństwo jak plastelinę. Często pod przykrywką elitarności światopoglądu z gruntu lewicowego i antyreligijnego. Nic nowego, tylko zamiast Moskwy arbitrem elegancji stała się Bruksela.

Efektem był mord polityczny dokonany na śp. Marku Rosiaku przez Ryszarda Cybę. Analogia do Niewiadomskiego wydaje się oczywista – choć trzeba przyznać, że przedwojennego zabójcę spotkała bardziej sprawiedliwa kara.

W grudniu 2023 roku władzę w Polsce przejęły partie wybrane między innymi z poparciem wychowanków szkoły hejtu, których nie interesowało dobro Polski. Kierowały nimi tylko zapiekła nienawiść i zbydlęcenie. W większej części nie jest to ich wina – tak zostali wytresowani, oszukani. Gdyby nawet zrozumieli swój błąd, na pewno by się do niego nie przyznali. Tak działa ludzka psychika.

Na drodze do przejęcia władzy w Rzeczypospolitej stoi tylko pochodzący z innego obozu politycznego Prezydent Andrzej Duda. Nie mnie oceniać, czy przez swoje posunięcia miał udział w tym, co dzieje się dzisiaj, czyli demontażu państwa. Tuszę, że nie był bez winy. Natomiast ostatnie jego działania wskazują, że dla rządzącego obozu dawnej totalnej opozycji jest wrogiem, czyli jest też nim dla rzeszy zaślepionych wyborców owej opcji politycznej. Co prawda normalnemu człowiekowi niemożliwy się wydaje zamach na Głowę Państwa, ale przecież w Dwudziestoleciu też tak uważano. Uważam zaś, że ówczesna nagonka przy tej współczesnej machinie nienawiści, kłamstwa i półprawd była niemal amatorska.

Ktoś powie, że Prezydent dziś ma ochronę. Owszem. Taką, która umożliwa swobodną penetrację Pałacu Prezydenckiego. Podlega ona wszak politykom dawnej totalnej opozycji i nie będzie postępować wbrew zaleceniom swoich mocodawców.

Do wyborów prezydenckich jest jeszcze trochę czasu. Pośpiech, z jakim demontowane jest państwo pokazuje, że dla polityków dawnej totalnej opozycji czas ten może się dłużyć niemiłosiernie. Czy są gotowi przygotować zamach na Głowę Państwa, żeby usunąć przeszkodę? Nie. Śmiem twierdzić, że nie, nawet gdyby naciskały na to obce służby i agenci wpływu. Czy jednak byliby w stanie zapobiec takiemu zdarzeniu? Przeprowadzonemu przez zwykłego, upojonego wieloletnią nienawiścią szaleńca, niekoniecznie zawodowego asasyna? Tu otwiera się pole do działalności dla pisarzy tworzących political fiction.
Warto jeszcze zauważyć, że dawna totalna opozycja jest obecnie, po zwasalizowaniu mniejszych graczy w swoim łonie, partią totalitarną. W teoretycznych przedterminowych wyborach jest w stanie wystawić jednego kandydata popieranego monopolem medialnym, mającego sfanatyzowanych, żyjących nienawiścią wyborców oraz popieranego przez potomków dawnej komunistycznej nomenklatury, której podstawy magdalenkowego dobrobytu usiłował – choć dość nieudolnie – podważyć poprzedni rząd. Ani obóz skupiony wokół Jarosława Kaczyńskiego, ani Konfederacja nie mają takiego zaplecza. Oni mogą tylko liczyć na rozsądek Polaków.

Kocham Polskę i Polaków, ale chyba wolałbym liczyć na Boską Opatrzność.

                                                                                                                                                    Adamas