Upadek liberała
Pojawia się kiedyś taki dzień, w którym można zrozumieć dogłębnie i duchowo, że już nie warto mieć za wiele wspólnego z liberalizmem.
Rysuje się na sercach skalpelami jakaś intelektualna tępota oraz moralna zgnilizna. Tonąć w świecie projekcji ulepionych na absurdach narcyzików nie chcę… Odrzucam pływanie tratwą po zamulonym jeziorze. Gdybym się chciał czegokolwiek jeszcze chwycić, to nie wiem, czy będę się trzymał gałęzi kompletnej pustki umysłu, czy może wieka od szamba paznokciem, ciesząc się, że to jeszcze nie jest absolutne zanurzenie.
Coś we mnie pękło… Szklany witraż wiary w człowieka mijany na ulicach w drobnych szkiełkach – jedne lśnią, inne wbijają się pod skórę z miłości do krzywdzenia. Wzrok już konwertuje w obrzydzeniu, smutku i zawiedzeniu. Tak… Macie swoje prawdy, prawdy dzikich zwierząt.
Daliście mi taką wolność, że nie mogę być pewien, czy w karetce nie zapytają mnie o poglądy, aby zdecydować, czy leczyć, czy do rowu wyrzucić… Nie mogę być też pewny, czy ławka w szkole dla moich dzieci nie będzie specjalnie oznaczona… Nie mogę być pewien, czy ktoś uśmiechnięty nie zaproponuje mi sznura, by doprowadzić do rozwiązania ostatecznego kwestii mojego istnienia. Ta moja niepewność staje się definicyjnie najsłodszą wolnością. Mamy liberalne prawo do egzystencjalnej niepewności. Ileż to jeszcze istota w swej duchowej pustce jest w stanie w sobie padliny uzbierać?
Postanawiam być prawdziwy w swym dyskomforcie, a reszta niech będzie tłem gigantycznego ego upadłych królów. Po co mi wolność do posiadania władzy nad pustką? Po co mi być liberałem, jeśli za mym szczęściem wyższościowym i materialnym kryją się ludzkie cierpienia? Władza nad upodlonym – elitarna duma kolekcjonerów krzywd, przemierzających kontynenty i oceany…
Wy nie uklękniecie nad bezdomnym czy sierotą… Wy jedynie stworzycie obraz fałszywego zbawiciela do pięknej fotografii… I tacy jak wy zachwycą się nią jako chwilowym splunięciem dopaminy. Wy – ludzie wolni… Liberalni…
Bądźcie sobie tacy wśród zagłuszeń sumienia ekstazą igrzysk śmierci i krzywdy. Ja jestem tylko zwykłym, nieelitarnym i już nieliberalnym chłopakiem. Co w tym jest pięknego? To, że mam głęboką refleksję nad sobą. Będziecie potrafili się na nią zdobyć w trakcie selekcji przyszłych wisielców? Czy to już tylko kwestia technologiczna i taśmowa jak w fabryce?
Człowiek wolny to nie taki, który ma przymus wyznaczania pod gilotynę; to jest bowiem człowiek zniewolony rządzą krwi. Jeśli ciągnie cię do trzymania sznurka, to także i twoją szyję ostrze grawitacyjnie wzywa. Każdy sen się spełnia, gdy tworzymy narzędzia realizacji, które same wyznaczą ostatecznie, co z kim zrobić…
Wybierając postawę, wybierasz formy jej realizacji dla innych, ale i dla siebie.
Krzysztof Szumski