Polski cień ducha nimfy Echo
My, którzy zrezygnowaliśmy z siebie dla zakochanych w swych odbiciach boskich aniołów skarlenia. Zrezygnujemy z własnych potrzeb na rzecz dobra związku politycznego. Jakże musimy nie czuć się ze sobą dobrze, by być powtórzeniem czyjegoś pokrzykiwania! Gdy nikt nas nie ujrzy, to i nikt nie zrani, tak śnimy o wolności od siebie, a jednak ślepi na to, że nasz światoobraz robi z nas pola czyjejś chwały. Zawsze skoncentrowani na innym, nigdy na sobie. Oddamy wszystko, by nie dało się nic nam odebrać, gdyż boimy się lęku przed stratą.
My, Polacy, musimy się nauczyć być przy sobie, być w sobie. Nie ma na świecie tak silnych, którzy dla innych mają serce, ale nie dla siebie. Musimy nauczyć się być bliżej siebie, w swych małych stadach. To ważniejsze od podróży na odległy kontynent. Zauważ siebie, pozwól sobie na bycie zauważonym, by nie płakać o ślepocie otoczenia, tylko iść w końcu własną drogą.
Miejmy potrzebę bycia… Miejmy w konsekwencji potrzebę bycia Polakami. Świat odpowie na istnienie, na rozpychającą się ludzką naturę, bo sny o istnieniu nie robą na nim wrażenia.
Polska to nie ostatnie sylaby krzyku świata. Ma też swój krzyk, być może i doniosły, tylko musi przestać zakrywać usta dłońmi Polaków.
Chciałbym, aby moje głośne „Ja! Polak!” było wspólnym „My! Polacy!”.
Nie śnijmy o Polsce, bojąc się zmrużyć oczy. Czyńmy Polskę, by móc spokojnie spać.
Krzysztof Szumski