Wewnętrzny Inkwizytor
Twoim problemem jest udział w czyjejś grze samego ze sobą. Nazwać to można samowikłaniem się umysłu. Mają w tym udział Twoje demony, uzyskujące poczucie sensu. Ukrywają się, używając czyjejś gry. I tak oto w Twojej głowie odbywa się taniec demonów każdego napotkanego człowieka. Błędem jest, że nie traktujesz tego jak filmu o mitologii relacji cienia, ale jak świętą prawdę objawioną.
Gdy zlewa Ci się to, jaki jesteś oraz jaki być powinieneś, gry otoczenia stają się Tobą. Grasz w relację i brak relacji, w rację i brak racji. Napędzane milionem głosów. Wszystko tak wrzeszczy, że zapominasz o racji, o sobie w relacji ze sobą. Jest przez to w Tobie wielokrotnie więcej zła, niż ci się wydaje. Zaczynasz popadać w szaleństwo analizy, oceny, szufladki, zachowania… A i tak wszystko płynie swoim tempem z udźwignięciem drżącymi rękoma upadłej ludzkiej natury…
Nie jesteś okiem Boga, które wynagradza i karze, które posiada wszystkie prawdy i zaklęcia. Nie jesteś i być nie możesz wszechwiedzącym i wszechmogącym zadowalaczem i zwalczaczem. Bóg w Tobie musi zstąpić z nieba i stać się człowiekiem. Mimo że nauczał maluczkich przez jakiś czas, musi odejść od ludzi, by być samemu w kontemplacji, zostać ukrzyżowanym i zmartwychwstać.
Oto Twój i mój Inkwizytor. Bóg Ego tak potężny, waleczny, bez pokory, destrukcyjny. A czymże innym może być, jeśli nie mechanizmem obronnym przed krzywdą świata? Mechanizem obronnym przed złem mechanizmów obronnych?
Na chwilę próbujesz od tej wojny abstrakcji uciec do jaskini i czujesz się automatycznie złym człowiekiem, szukającym ojców i matek takich, jak Twoi, aby mogli spojrzeć inaczej niż patrzyli sztyletami. I szukasz wśród rzeźników łagodnego spojrzenia z troską, a z frustracji stajesz się rzeźnikiem… To tylko ogromny głód i rozrastający się lęk.
Inkwizytor to nic innego, jak pętla strachu i snów.
Krzysztof Szumski