"Naród zmartwychwstańców"
Jestem tu dlatego, bo oczekuję, że Pan wielmożny mnie zabije duchowo, żeabym mógł na zgliszczach osobowości odbudować się na nowo silniejszy i wszechstronniejszy. Gdybym tego nie chciał, dawno by mnie w takim towarzystwie nie było.
Niezmienny wzorzec utraty i odnowy jest tak wszechobecny, że właściwie trudno w nim widzieć tajemnicę. Polska przyjmuje rolę Doktora Fausta, który zaprzedaje duszę diabłu, by zdobyć władzę i wiedzę. Oto podróż narodu, która poprzez schodzenie w dół jest wznoszeniem się. Zdobycze całego świata muszą się rozpaść, pokazać swoją niepełność, byśmy mogli ruszyć dalej - to wyrwie nas z lenistwa duchowego prowadzącego do śmierci głębi osobisto-społecznej. Łakniemy ożywiającej utraty. Zgrzeszyliśmy i wygnano nas z rajskiego ogrodu, jednak w ten sposób narodziła się zbiorowa świadomość, głębokie sumienie - i tak oto zapoczątkowuje się nowa podróż. Wszystko, co piękne, zaczyna się od wykroczenia.
To, co jest celem dla niedojrzałego narodu, w oczach dojrzałego staje się przeszkodą opartą na neurozach, projekcjach i iluzjach ego. Stajemy przed wyborem drogi: czy będzie to twórczy, radosny i żywiołowy eros, czy może tanatos pełen plotek, cynizmu oraz nieufności. Czy umiemy dostrzec swoje ukryte zadania wewnątrz tych przyziemnych wyzwań? Ujrzenie ich jest ciężką pracą, realizacja jeszcze cięższą, ale nie ma innej drogi, by odnaleźć swoją naturalną wartość. I już wiem, że jako Polak nie musisz posiadać, bo wystarczy, że jesteś… Jesteś wolą istnienia z całym magnetyzmem swej żywiołowości. Wkraczasz w etap, gdy Polska nie jest już tylko państwem, które zyskało, zdobyło, wywalczyło. Ona już i tak jest swym istnieniem… Ona objawia się w Twoich oczach i oczach innych jako Podróż. Jesteś podróżą Polski, jesteś jej Podróżnikiem, jesteś Podróżnikiem po Niej. I widzisz za Tobą innych, dla których polska Podróż nie jest obca. Oni się tylko przyłączyli z ciekawości, ale stali się drogą, by wznieść się ponad siebie jako Podróż Podróży. Boisz się śmierci ducha, ale spójrz, ile za nią jest życia żyjącego życiami odrodzonymi. „Żaden problem nie może zostać rozwiązany przy świadomości, która go spowodowała” (Albert Einstein).
Państwom i ludziom na niższych poziomach rozwoju wydaje się, że wyżej i głębiej rozwinięci błądzą w potężnej herezji, są niebezpieczni i kwalifikują się do wychowywania. Oto jest „cywilizacja” patrząca z postawy egocentrycznej, narcystycznej, grająca uprzejmością, uśmiechem i dojrzalszym stylem bycia. Cywilizacja zamachowca-samobójcy, opartego na wypartym wewnętrznym dzieciaku, który chce się bawić. Bawić się, nie umiejąc. Plaża jest po to, by budować zamek z piasku; trzęsienie ziemi - by być kaskaderem; narodziny - by z ciał i umysłów robić lalki; śmierć - by przy mumifikowanych eksponatach grać w brydża, wywracając stoliki; zagrożenie - by nakręcić film dokumentalny o ludzkiej krwi jako iluzji. Ujrzysz i usłyszysz to, na co jesteś gotowy. Nie ponaglę Cię, ani Ty niczego nie ponaglisz… Może i wystarczy ciut więcej, niż jest.
„Dla tych, którzy są gotowi stanąć w żarze ognia transformacji, druga połowa życia stanowi okazję do odzyskania samych siebie. Mogą nadal czule zerkać ku staremu światu, lecz podejmują ryzyko poznania bogatszego świata, bardziej złożonego, mniej bezpiecznego, stawiającego większe wyzwania, który nieubłaganie ku nim zmierza” (James Hollis). Prawdziwa twórczość i narodziny objawiają się w potężnym napięciu. To teraz Polska jest twórczością i narodzinami, bo Ona przyjęła do swego naczynia różnorodność sił i układa nową matrycę poprzez te wszystkie śmierci. My potrafimy się rodzić z umierania wśród umarłych, gdzie upadli się rodzą w zabijaniu. Jedni są dumni z tego, kim są, drudzy z tego, co zrobili i komu. Oto taniec diabła z aniołem, w którym tli się Ogień Polskości.
Bo nie chcemy się zmienić -
Wolimy raczej ruinę;
Wolimy umierać w trwodze,
Niż wspiąć się na krzyż chwili
I zabić własne iluzje.
- W.H. Auden, „Wiek niepokoju”
Krzysztof Szumski