Nie żebym bardzo kochał Izrael, a właściwie jego aktualnego premiera, lecz gadki o tym, że średnio dziesięć razy dziennie Netanjahu łamie niedawno podpisane porozumienie o wstrzymaniu ognia, lekko mnie irytują.
Wszak w myśl podpisanego dokumentu Hezbollah miał przenieść swe oddziały znad granicy z Izraelem na północ Libanu, a najlepiej jeszcze dalej – do Syrii na pomoc Asadowi. W myśl porozumienia Izrael ma prawo reagować, gdy Hezbollah nie wypełnia postanowień dokumentu, lub wręcz podejmuje próby ponownego wyposażenia się w broń.
Rozumiem, że bojownikom spod znaku „Hezbo” do Syrii się nie spieszy, bo to jednak księżycowa rzeczywistość w porównaniu do cywilizowanego i przyjaznego Libanu. Jednak gdy matka Iran wezwie, nie będą mieć innego wyjścia.
Póki co nad Syrią trwają śmiertelne szachy. Asad udaje przed Iranem, że już się dogadał z Izraelem jego kosztem, a właściwie kosztem losu irańskich jednostek IRGC w Syrii. Iran udaje, że ma to gdzieś, bo wie, że na koniec dnia i tak okaże się najbardziej potrzebnym sojusznikiem, i na razie wstrzymuje swój libański Hezbollah przed wyruszeniem na ponowną walkę z Państwem Islamskim.
Izrael przygotowuje się i czeka, aż HTS przekroczy czerwoną linię – gdzieś między miastem Hama a Damaszkiem. Rosja zbytnio się nie angażuje, trzymając przy piersi swe karty, znaczy chronioną przez S-400 bazę lotniczą Hmejmim koło Latakii oraz port morski w Tartus – infrastrukturę konieczną do rzeczywistego odbicia zajętego przez dżihadżystów terytorium. Polskę powinna w szczególności interesować cena, jakiej Putin sobie zażyczy za tę przysługę…
Dżihadyści zaś zaczynają się sami ze sobą kłócić. HTS dobrze wie, że w dłuższym okresie może przetrwać, tylko stosując PR-ową taktykę rodem z Talibanu: już jesteśmy mądrzejsi, bardziej cywilizowani, a walczymy z okrutnym (co zresztą jest jak najbardziej prawdą) reżimem al Asada i z nikim innym. Zatem w żadnym razie nie wolno im teraz dokonać rzezi chrześcijan lub Kurdów. Tyle że mają wśród swych bojowników tureckich najemników z SNA, dla których każdy dodatkowy dzień życia Kurda w Aleppo lub w północno-wschodnim rejonie Syrii o nazwie Rożawa jest niezrealizowaniem głównego zadania wyznaczonego przez Erdogana – a to z jego kieszeni płyną co miesiąc pieniądze dla ich rodzin.
Szyszek