Być Polakiem
Pierwszy sierpnia to „dziwny” dzień. Wchodzę wtedy w jakąś trudną do nazwania czasoprzestrzeń, w której łączy się przeszłość z teraźniejszością i przyszłością. I te nuty, które od lat masochistycznie włączam, by chłostały mnie boleśnie, a przez to utrwalały. Zaciągam się papierosem, zamykam oczy, a pod powiekami pojawiają się obrazy, zapachy, słowa…
„To Miasto, ten Kraj opornym jest
Podziemie jego więzione – zawsze wolnym jest”
Łuna światła w środku lasu po zmroku. Wędrówka wzdłuż morza krzyży, by dojść do kolejnych trzech górujących nad lasem. Tyle razy chodziłam tymi „alejkami"… Zapamiętałam, kto gdzie leży w ramionach Boga. Jest cicho, mimo że jest nas tak wielu.
Delikatne dotykanie zimnych krzyży, jakby człowiek chciał się z zabitymi zjednoczyć. Jakby chciał stać się nimi. Poczuć ich życie. Poczuć ostatnie drżenia myśli i uczuć. I poczuć ich śmierć.
Ściany muzeum prowadzące na cmentarz „podziurawione” jak sito laserem, co symbolizuje ślady po pociskach, tak wiele mówią. Idąc, przeciągam po nich dłonią…
Pamiętam zakaz chodzenia na cmentarze w czasie covidu. Wiedziałam, że nie wolno mi nie przyjechać. Znowu po zmroku. Serce drżało ze szczęścia, kiedy zobaczyłam samochody na parkingu. Jedne już odjeżdżały, kolejne przyjeżdżały. Chodziliśmy po nekropolii jak złodzieje, cicho i ostrożnie.
Moje Palmiry. Ich grób…
„Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką,
Czy to była kula synku, czy to serce pękło?”
Stukot metalu na bruku. Wielokrotnie go słyszałam, gdy wracałam z przedszkola, a dziadek sadzał mnie na trotuarze w swoim warsztacie i opowiadał o „chłopcach z lasu” przychodzących nocą, aby im buty zelował. Przychodzili cicho nocą i nocą wracali do lasu, a stukot stali unosił się nad Milanówkiem.
Jako dziecko czasami zasypiając, nasłuchiwałam, czy idą…
„Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier
Tu się Prusakom siada na karku okrakiem”
Strzelisty kościół z sercem Chopina. Gdy usłyszałam historię serca, dowiedziałam się także, co znaczy „mały Londyn”. Chodząc ulicami miasta-parku, przyglądałam się przedwojennym budynkom i zastanawiałam, co w ich wnętrzach działo się w czasie wojny.
„Słuchaj Londyn, nam nie trzeba audycji,
My żądamy amunicji!”
Ściany-szyby, a za nimi laski, wózki, walizki, zabawki, okulary… Mam wrażenie, że właśnie te okulary, ich stosy, ułożyły w głowie dziewięciolatki, ilu tam ludzi zabito. Chyba błędem była decyzja, by mnie tam zabrać – przekłamując mój wiek.
I jeszcze ten siedzący na chodniku, szlochający mężczyzna. Pierwszy raz widziałam na żywo tak płaczącego człowieka. Pierwszy i ostatni.
Pamiętam, że wtedy też pierwszy raz spotkałam się z kłamstwem holokaustu: „Obóz stworzony dla Żydów”. NIE! Miejsce kaźni stworzone dla moich braci Polaków!
Od tamtej pory nie przeczytałam ani jednej książki (nawet lektury) o wojnie. Z filmami nadal mam problem.
– Nie bój się, nie znajdą. Dora ma je pod prześcieradłem w łóżku.
Czasami śmieję się, że muszę być prawakiem choćby przez to, że tak wiele nocy przespałam z „bibułą” i legitymacjami Solidarności pod prześcieradłem.
Wieczór i przyciszone rozmowy. Gdzie strajki, kogo zatrzymali, kto internowany… Od tamtej pory wiem o „bohaterstwie” Wałęsy, Michnika, Kuronia i innych pomniejszych. 
„Stoją na rondzie przy rotundzie w polskich mundurach, grzeją się przy koksownikach, są pod bronią i zaczepiają po rosyjsku Polaków. Co z nami będzie?” Strach w oczach własnej Mamy pamięta się przez całe życie…
Złość Taty, który nigdy się na mnie nie gniewał, gdy groziło mi wyrzucenie z podstawówki za poprawianie nauczycielki opowiadającej o Powstaniu i Katyniu…
„O Panie Boże, Ojcze nasz, w opiece swej nas miej,
Harcerskich serc Ty drgania znasz, nam pomóc zawsze chciej”
Wściekłe trzaśnięcie drzwiami na widok Mikołaja przebranego za „dziadka mroza” z podobizną Lenina w klapie. Stukot kół pociągu i codzienne czytanie w ich rytm: „Tędy przeszła Warszawa… Tędy przeszła Warszawa… Tędy przeszła Warszawa… Tędy…”
„Czekałem na ciebie czerwona zarazo, 
Byś była zbawieniem witanym z odrazą”
Obrazy pod powiekami zmieniają się jak w kalejdoskopie. Kolejne i kolejne… Nie wiem, który był tym pierwszym, który był „iskrą”.
A potem były przejechane kilometry, aby tę Jedną Jedyną pokazać dzieciom. Pokazać i rozkochać je w Niej. Cmentarze, kościoły, muzea, zabytki i słowa, słowa, słowa…
– Mamo, jeśli wybuchnie w Polsce wojna, wrócę i będę walczył.
– Kocham Cię, Synku.
– Mamo, w razie wojny przyjadę do was. Będziecie wiedzieli, co robić.
– Dobrze Córeczko, ale pamiętaj, by nie jechać głównymi drogami. Będą wtedy zapchane.
Bycie Polakiem boli. Pamiętam momenty w młodości, gdy tak bolało, że nie chciałam być Polakiem. Mogłam wyjechać i kochać „na odległość” na jakiejś greckiej wyspie albo na wzgórzach Szkocji. Nie wyjechałam. Nie chciałam. A w zasadzie coś we mnie nie chciało.
Nie żałuję. Bycie Polakiem to duma. To wyróżnienie. Nawet gdy jest się genetycznym „mieszańcem” polsko-litewskim. A może nie „mieszańcem”, lecz dumną Unią Polsko-Litewską?
Za oknem zawyła syrena. Pisanie poczeka. Kiedy stałam w oknie, słowa ze łzami spłynęły: „Boże, Panie mój, uratuj Twoją Polskę. Uratuj moją Polskę”. Syrena ucichła. Papieros, wyciszenie…
Boże, Panie mój… Dziękuję za to wyróżnienie. I dziękuję za ofiarowane mi zrozumienie. Tyle setek kilometrów przejechanych wzdłuż i wszerz, tyle zachwytów tą Ziemią, nad wschodami i zachodami słońca. Tyle dotknięć przeszłości, aby teraz móc klękać na polnych drogach 
i dziękować za każdy centymetr tej cudownej – Białej swą czystością i Czerwonej od krwią przelanej. 
Czy warto dla Niej żyć? Warto.
Czy warto dla Niej umrzeć? Warto.
„Tramwajem jadę na wojnę... na pętli u Boga wysiądę,
Padnij, powstań, zgiń, zmartwychwstań”
Dora Herkejos
---
Cytaty z płyty Lao Che „Powstanie Warszawskie”