Nie o zemstę chodzi…
Za kilka dni minie kolejna, 81. rocznica krwawej niedzieli, będącej kulminacją akcji eksterminacji żyjących na Wołyniu Polaków przez ukraińskich nacjonalistów. 11 lipca 1943 roku w ponad stu miejscowościach Ukraińcy zamordowali co najmniej 3100 Polaków. Wielu z nich zginęło w kościołach – nieprzypadkowo na dzień ataku wybrano niedzielę, bo ludzie zwykle nie opuszczali wtedy wsi. Cel akcji był jasno określony: „Za każdą cenę trzeba osłabić polskie siły. Leśne wsie oraz wioski położone obok leśnych masywów powinny zniknąć z powierzchni ziemi” – brzmiała dyrektywa rozesłana do dowódców UPA. Masakry bezbronnych Polaków dokonywali nie tylko członkowie UPA, ale także ukraińscy chłopi – sąsiedzi, czasem krewni… Co sprawia, że w ludziach budzi się atawistyczna potrzeba mordu?
Człowiek, którego myśl legła u podstaw krwawych pogromów, nie bez powodu określanych jako rzeź, przyszedł na świat w 1883 roku w Melitopolu w zukrainizowanej rodzinie rosyjskiego pochodzenia. W młodości zdeklarowany socjalista i przeciwnik rodzącego się ukraińskiego nacjonalizmu, Dmytro Doncow w roku 1921 dokonał ideowej wolty. Stał się twórcą doktryny integralnego, czynnego nacjonalizmu, przyjętej przez powstałą w 1929 roku Organizację Ukraińskich Nacjonalistów, która za cel stawiała sobie stworzenie państwa ukraińskiego obejmującego bardzo szeroko pojmowane „ukraińskie terytoria etnograficzne”: od Krakowa po Morze Kaspijskie i od Kubania po Kursk i Woroneż.
Doncow przypisywał narodom przyrodniczą kategorię gatunku, czego konsekwencją było przyjęcie poglądu, że wszystkie nacje są ze sobą permanentnie skonfliktowane, nieustannie walczą o byt i terytorium. W związku z tym walczący naród ukraiński za siłę motoryczną popychającą do działania powinien uznać następujące zasady:
1. nieograniczoną niczym wolę,
2. siłę fizyczną,
3. przemoc – słaby musi ulec silniejszemu,
4. ekspansję,
5. fanatyzm,
6. amoralność – wszystko jest dobre, co jest dobre dla nacji.
W związku z tym, że naturalistyczna doktryna Doncowa całkowicie lekceważyła jakikolwiek rozwój intelektualny człowieka, o „dobru nacji” decydowali często prymitywni, niepiśmienni fanatycy, kierujący się podstawowymi biologicznymi instynktami. Według koncepcji integralnego nacjonalizmu nad tą masą – „nieokiełznanym bydłem”– miał stać wódz otoczony całkowicie oddaną mu elitą.
W katechizmie ukraińskiego nacjonalizmu, wydanej w 1926 roku książce Doncowa „Nacjonalizm”, można między innymi przeczytać: „Na tej woli (nie na rozumie), na dogmacie, aksjomacie (nie na dowiedzionej prawdzie), na samodzielnym, nie na derywatywnym postulacie, na bezdowodowym porywie musi być zbudowana nasza idea narodowa […]. Musimy umacniać wolę nacji do rozrostu, jej porywu do przodu i do podbojów […]. Wola do życia jest jednoznaczna z żądzą panowania […]. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech woli jest bezwzględność wobec innych […] Wrogość jest nieunikniona […]. Moralność, o której tutaj mówię, odrzuca »ludzkość«, która zabrania szkodzenia innym, która ceni życie ponad wszystko” (cyt. za: „Encyklopedia białych plam”, t. XII, Radom 2003, s. 254).
Zgodnie z tym OUN wpisała do swych założeń programowych „całkowite usunięcie okupantów z ziem ukraińskich”, pod pojęcie „okupanci” podciągając nieukraińską ludność zamieszkującą tereny, do których rościli sobie prawa ukraińscy nacjonaliści. Usunięcie oznaczało zaś eksterminację i etniczne czystki. Z takim programem OUN zwróciła się do prostych Ukraińców, forsując hasło: „Ukraina będzie narodowościowo czysta jak źródlana woda w szklance”.
Nie sposób zrozumieć szaleństwa ukraińskiego ludobójstwa. Nie sposób zrozumieć bestialstwa tortur, jakim Ukraińcy poddawali swoich polskich sąsiadów – od maleństw wypruwanych z brzuchów matek po ponad stuletnich starców. Nie sposób pojąć nawoływania ukraińskich mężów i ojców do mordowania polskich żon i własnego potomstwa.
Jak pojąć, że ofiarom odmówiono godnego pochówku, że wrzucano je jak zwierzęce ścierwa do naprędce wykopanych, nieoznaczonych dołów? Szacuje się, że na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej jest około 4000 takich dołów. Dlaczego teraz nie możemy wrócić po naszych i pochować ich zgodnie z naszą i ich wiarą?
Czy obłąkańcza ideologia, tak głęboko wryła się w umysły, że naprawdę stała się ideą narodotwórczą?
Nie o zemstę wszak chodzi, tylko o prawdę i pamięć.
Marzena Korytkowska