Podejmując decyzję o powrocie do Polski, zupełnie nie brałem pod uwagę możliwości, że wydarzenia w kraju potoczą się według obecnego scenariusza. To, co stało się 15 października i co obecnie dzieje się w Sejmie, może człowieka myślącego o dobru Polski doprowadzić do rozpaczy.
Kiedy widzę uchachane twarze członków opcji proniemieckiej, z trudnością powstrzymuję się przed wyrażeniem głośno tego, co chciałbym im powiedzieć, byłoby to bowiem okraszone zbyt znaczną dawką wulgaryzmów.
Z drugiej strony przeraża mnie liczba spotykanych codziennie w realu i w Internecie „wdupiemiejców”. Wprawdzie w Anglii też zdarzało mi się na nich natknąć, ale były to tylko pojedyncze egzemplarze.
Uznałem w związku z tym, że nikt, kto nazywa siebie patriotą, nie może poddać się tej hucpie i biernie się jej przyglądać. Musimy zrobić wszystko, aby nie dopuścić do rozwalenia odbudowywanej z takim mozołem Polski. Musimy jednoczyć się, skupiając wokół ludzi mądrych, dla których dobro Ojczyzny jest nadrzędne.
Wierzę, że razem możemy dużo zdziałać.
Urodziłem się w czasach tzw. odwilży komunizmu w Polsce. Dorastałem w tej czerwonej niewoli w biedzie. Nosiłem przenicowane, połatane ubrania, czasem zdarzało się nie dojadać. W 1976 w Radomiu komuchy milicyjnymi pałami przekonywały mnie do słuszności idei Lenina. Nadzieja pojawiła się w roku 1980 i szybko została zgaszona przez tych, na których obecnie zagłosowało prawie dwa miliony ludzi – czyli mniej więcej tyle, ile należało do bandy PZPR.
Kiedy wyjeżdżałem z Polski, poddział społeczny był jednak w miarę prosty: my i oni. Ostatnie osiem lat to czas rozwoju, jakiego nie było w powojennej historii Polski. Miałem nadzieję, że Polska wreszcie zyskała szansę dorównania pod względem dobrobytu krajom „starej” UE.
Ostatnie wybory tę nadzieję zgasiły. Polska będzie tracić niezależność na rzecz landyzacji. Ot, biedne peryferie bogatej Europy… Dziwię się starym i młodym cieszącym się liczbą głosów oddanych na POkrętów. Szybciej tego pożałujecie, niż się wam wydaje!
Pola szparagowe na młodych już czekają. Starzy niech zapomną o dodatkowych zastrzykach finansowych – będą potrzebne komu innemu. Ponad sto dwadzieścia lat trwało przebudzanie się po utracie niepodległości. Potrzeba było tragicznych powstań i morza wylanej krwi, aby w 1918 odzyskać wolność. Teraz znów nadchodzi mrok. W domach i szkołach niewiele zrobiono, aby ocalić niepodległość. Czarno widzę przyszłość Polski. Wszyscy będziemy płacić wyższe podatki. Ceny wzrosną. Zostanie wycofana pomoc socjalna.
Podniesienie wieku emerytalnego macie jak w banku. Oczywiście będzie to „wina PiS-u”, ponieważ „zadłużył państwo” – łatwo połkniecie tę bujdę. Będziecie tyrać na zasiłki dla Muhammedów, Fatim i ich tuzina dzieci, sami „odpowiedzialnie” dbając, by nie przyczynić się do przeludnienia planety.
Na złość mamusi odmroziliście sobie nie tylko uszy. Szkoda, wielka szkoda dla Polski, którą tak po macoszemu potraktowaliście, głosując na antypolską opcje. Ale co tam! Będzie tęczowo! Będzie sojowe latte!
Nam starym, marzącym o pięknej, bogatej i wolnej, bez brunatnego lub czerwonego buta na karku Polsce znów przyjdzie żyć pod obce dyktando. A wy uczcie swoje dzieci, jeśli je macie, jak pokornie znosić plucie w twarz…
Ambro