Upadająca cywilizacja rozumu
Człowiek to jest przewrotna małpa, która chcąc być głaskana, karze drugiego niegłaskaniem, by ujrzał, jak to jest niegłaskanym być.
Szympans już ma więcej wyobraźni strategicznej, bo jeśli chce być iskany, to sam zaczyna iskać, ponieważ czuje wprost mechanizm tworzenia harmonii w stadzie. My jesteśmy nie-wprost, wierząc w moc sprawczą własnych mieczy i tarcz, gdy najbardziej wyrafinowaną hybrydą tych narzędzi jest umysł. Spójrzcie, jak płytko i błędnie widział człowieka Kartezjusz. On rzekł: „Myślę, więc jestem”. Ja mówię: „Jestem, bo jestem dotykany”.
Jakże niestabilna jest cywilizacja rozumu… Mechanizm myślenia możesz opisać jako bańki reprezentujące każdego człowieka, a wewnątrz – myślenie o tym, o czym ktoś myśli… Oto projekcja drugiej osoby oraz wyobrażenie, o czym druga osoba myśli. Myśląc więc, jesteśmy myśleniem swoim z siebie, o sobie oraz o myśleniu domniemanym innymi myśleniami, co jest niczym innym, jak życiem w szczelnej bańce.
Mylimy refleksję z kontaktem. Mylimy fantazję z dotykiem. Mylimy szczęście z satysfakcją. Jako człowiek będę szczęśliwy, i wychodząc z salonu masażu, i czując satysfakcję ze zrozumienia trudnego zagadnienia. Pierwsze otrzymuję wśród ludzi, drugie w mojej bańce. Jeśli założymy, że najważniejsze dla nas jest bycie w tej bańce, wręcz bycie tą bańką, to oczywistą konsekwencją musi być samotność i atomizacja społeczna. Normalne staje się budowanie relacji poprzez opisanie obiektu wyobrażeń i manipulowanie myśleniem drugiego, by w poczuciu obezwładniającej pustki i braku sensu znaleźć jakieś jego namiastki. A to i tak ostatecznie wszystko jest własną bańką, samotnością gadającą z innymi o innych. Pustką wlewaną w szczeliny pustki, nazywaną pełnią ego. Poczucie sensu zbudujemy we własnym zadziwieniu demonstrowania siebie w intelektualnych supermocach?
Dotykajmy się, przytulajmy, przybijajmy sobie piątkę – to nie jest trudne. Pokazujmy sobie, że jesteśmy jeden dla drugiego. Ciała są w świecie wśród ciał, umysły są w sobie i przez to są samotne. Wystarczy, że jesteś z kimś, nie musisz być idealny dla kogoś, nie musisz siebie takiego wymyślać. Ty jesteś z ciała i krwi, nie z awatara umysłu.
A gdybyśmy zdefiniowali człowieka jako kogoś, kto jest zdolny sam z siebie czule dotknąć drugą osobę? Jest to aksjomat odejścia od cywilizacji rozumu do cywilizacji intuicyjnej, gdzie rozum i emocje mogą być wstępem do kultury relacjonizmu, a ty jako już dojrzały, zintegrowany wewnętrznie, znający wszelkie struktury w sobie, będziesz już wiedział, kiedy i kogo dotknąć.
Jeśli jesteśmy tylko tym, co wypowiadamy, to jak odróżnić „kocham cię” z pięścią skierowaną w zęby od „kocham cię” tulącym i głaszczącym po głowie? Utopieni w ideach, zapomnieliśmy o ciele i czułości. Chcemy prawdy – oby nie zbyt późno okazała się trzymaniem za dłonie drugiej osoby. Wolno nam być myślicielami w energii dotyków, bo jesteśmy złożonością ludzkiej natury.
Wiara w rozum w samotności często staje się szaleństwem. Tylko nieliczni są herosami dźwigającymi taki stan bycia, ale przy olbrzymiej cenie rozrywania ducha. JA bez MY jest tylko rozbitkiem opowiadającym o swoim wielkim JA tęskniącym za MY, które kiedyś je usłyszy.
Krzysztof Szumski